Buszując po łódzkich lumpeksach w poszukiwaniu materiałów do szycia przypadkiem natknąłem się na plastikowego osobnika marki Simba. Mettelek niestety na stanie nie było, więc zadowoliłem się tym co było dostępne w sklepie. Jest to pierwsza tego typu lalka w mojej kolekcji. Nie powala ona pięknością- jej łeb jest zdecydowanie za duży, ale pomyślałem, że fajnie by ją było mieć w swojej kolekcji.
Jej stan był porażający co przedstawiają zdjęcia. Włosy to istne piekło- jeden wielki kołtun- nawet kilkugodzinna maczanka w płynie przyniosła średnie rezultaty, ale koniec końców jakoś sobie poradziłem- niestety byłem zmuszony obciąć jej włosy i jakoś poszło. Lalka była brudna i umazana w czymś czarnym na nogach. Steffi ma znaczny ślad użytkowania a mianowicie połamaną nogę w kolanie- na szczęście nie widać tego aż tak bardzo- Ja sam zorientowałem się dopiero po przybyciu do domu. Szkoda że ma tak badziewnie rotowane włosy bo środek głowy jest kompletnie łysy.
Po odszczurzeniu lalka prezentuje się całkiem fajnie. Wyrzuciłem to w co była ubrana a mianowicie to "czerwone coś". Ubrałem ją w oryginalną Stefkową sukienkę i buty. Lalka ma sygnaturkę z tyłu głowy. Niestety nie wiem kompletnie nic o jej pochodzeniu, bo powiem szczerze historia Steffek mnie nigdy nie interesowała, ale nadrabiam braki i zacznę się dokształcać.
P.S. Przepraszam za jakość pierwszych zdjęć.
A tu już lalka po odszczurzeniu :) Prezentuje się znacznie lepiej.
i na koniec lalkowy mankament