niedziela, 24 marca 2013

Plażóweczka

Ładną zimę mamy tej wiosny, prawda ? 
Jak ja nienawidzę tej przeklętej pogody. Nie mam ochoty chodzić już w tych wszystkich czapkach, szalikach i puchowych kurtkach- przez te dodatki ubieranie się zamiast dwóch minut zajmuje mi dziesięć. Robię co mogę by choć na chwilę zapomnieć o tym białym gównie leżącym pod moim oknem, choć to bardzo trudne ze względu na te syberyjskie temperatury.  
Teraz gdy obiad powoli dochodzi w kuchni Ja mam chwilę dla siebie i wyciągam z szuflady lalkę, która bardzo mocno kojarzy mi się z ciepłem i słońcem. Cali Girl. Jednak po chwili patrzenia stwierdzam, że jednak mi się nie kojarzy przez swój wygląd. Ubrana w golf i szaro-bure spodnie. Na głowie wciśnięty ma zielonkawy beret. No coś pasowało by z nią zrobić. Pogrzebałem w moich skrawkach materiałów i wyciągnąłem fioletową ścinkę, która idealnie nadawałaby się na kostium kąpielowy. Więc biorę się do dzieła i po paru chwilach mam gotowy strój na plażę. Ramiączko wokół szyi zrobiłem z małych, malutkich srebrnych koralików.
Sam strój mi nie wystarczył i dorobiłem dwie małe ozdoby- jedną przymocowałem do włosów, a drugą na szyję- coś ala "naszyjnik hawajski z kwiatów" i mamy gotową plażówkę w parę minut.
Choć na parę chwil przynajmniej zapomniałem o zimie dzięki zabawie z Cali.
    
A swoją drogą patrzę na termometr i widzę +2, więc mam nadzieję, że ten stan się utrzyma i to białe gówno zniknie mi sprzed moich oczów. BYLE SZYBKO :)




sobota, 2 marca 2013

Wracam na swój tron

Dawno mnie nie było....oj dawno....Ale dziś dostałem swój komputer po długiej naprawie, więc od razu bez mrugnięcia okiem postanowiłem zajrzeć w pierwszej kolejności tutaj. Zastanawiam się tylko jak ja mogłem taki długi czas wytrzymać bez dostępu do internetu- ze mnie istne dziecko Neo przecież... 
Miesiąc ten był bardzo pracowity. Byłem chory- dopadło mnie jakieś cholerstwo i przykuło do łóżka co wiązało się z ograniczeniem moich funkcji życiowych :) A jak jestem chory to zachowuję się zupełnie jak małe dziecko przy którym trzeba skakać do okola i spełniać wszystkie jego zachcianki bo inaczej jest złe i ciężko z nim się jakkolwiek porozumieć i dojść do konsensusu .
Dodatkowo goniły mnie terminy w pracy, więc trzeba było pracować na najwyższych obrotach ale jakoś dałem radę z pomocą życzliwych osóbek 
Uzupełniłem trochę swoją kolekcję o nowe egzemplarze o które bym siebie nie podejrzewał-to w kolejnych postach.
W wolnej chwili zabrałem się za moją zapomnianą Jennifer upchniętą gdzieś w kąt. Już dawno obiecałem sobie, że przywrócę jej dawny- zasłużony blask. Przede wszystkim musiałem odszukać jej zaginioną oryginalną kreację na której (nie ukrywajmy) bardzo mi zależało. Dodatkowo przerażały mnie jej włosy, które ciężko było okiełznać i nawet kilkudniowa maczanka w płynie do płukania nic nie dała. Na szczęście znalazłem swoje sposoby, by poskromić te nieszczęsne kosmyki włosów. I po wielu dniach szukania znalazłem sukienkę wraz z butami. Należało ją tylko częściowo przerobić w rękawach i w talii. 
Nad "Nieznaną Panną" spędziłem długi czas, ale uważam, że teraz lalka jak najbardziej zyskała na swojej urodzie i wyjątkowości. Ocencie to sami:)